piątek, 21 listopada 2014

Op. 8 - Caroline

Piosenka stale się nasila. Wyraźnie słyszę nieznane mi słowa, śpiewane prawdopodobnie w jakimś starym i dziwnym języku. Wokół dużych, misternie ułożonych kamieni stoi kilka kobiet. Ewidentnie się czymś zajmują lub coś przygotowują. Są tak blisko siebie, że nie widzę co by to mogło być. 5 metrów dalej, przy średnim ognisku klęczą mężczyźni.To oni są autorami tej strasznej pieśni. Jest ich... dwa... cztery...dziesięć... Dwunastu mężczyzn. Atmosfera jaką roztaczają tym swoim dziwnym zachowaniem jest wręcz nie do zniesienia. Po mimice twarzy tych, którzy w okręgu są odwróceni do mnie profilem widzę, że są maksymalnie na czymś skupieni. Jedni śpiewają, inni coś recytują, a pozostali, tak jak ci odwróceni do mnie, nie robią nic. Klęczą z wystawionymi do przodu rękami. Szybko kieruję wzrok na oczy jednego z mężczyzn. Są niebieskie.
Coś mówi mi bym przyglądnęła się dokładniej. Wyostrzam więc swój sokoli wzrok i badam stale powiększającą się źrenicę jego oka. Widzę jak w jednym momencie piękne, szafirowe oczy stają się czarne. Sekta czy co?! Głupia wystraszyłam się tak, że straciłam równowagę i klapłam na pośladki. Na szczęście zdążyłam wesprzeć się rękami i nie narobiłam hałasu. Mało brakowało. Uff... Podnoszę się i klękam przy niskim murku krzewów. Oczy mężczyzny nie zmieniły się. Mam wrażenie jakby skupione były na mnie. Jednak po chwili, kiedy nic się nie dzieje, przestaję się bać i uświadamiam sobie, że to nie ja jestem jego obiektem. To to ognisko, które teraz urosło do rozmiarów tych klęczących, wysokich, wprawionych w jakiś trans ludzi.
Kobiety dalej stoją tak jak poprzednio. Od razu rozglądam się na boki w poszukiwaniu jakiś posiłków czy pułapek.
Nic.
Moją uwagę zwraca tylko druga przyczajona postać w krzakach po drugiej stronie miejsca, gdzie aktualnie klęczę. Ona też jest z nimi? Może tak jak ja ogląda przebieg wydarzeń tego dziwnego spektaklu. Później dowiem się kto to jest, teraz chcę wiedzieć co to wszystko ma znaczyć. Co ci wszyscy ludzie tu robią. Co te okropne kobiety chowają za swoimi sylwetkami.
Kiedy mój wzrok spotyka się znowu z główną scenką rozgrywającą się na polanie, widzę to co ukrywały. Ściślej rzecz biorąc - kogoś. Mają z sobą dziecko. Jakieś dwutygodniowe czy miesięczne maleństwo. Bez wątpliwości chcą mu coś zrobić.
Pieprzone, cholerne, suki ... Nigdy się jeszcze tak nie poczułam. Nawet kiedy będąc ,,świeżym,, wampirem, głodna zabiłam zupełnie niewinnego człowieka. To coś, co raz bardziej we mnie wzrasta. Nie potrafię zakwalifikować ,,tego czegoś,, do żadnego rodzaju uczuć jakie do tej pory odebrałam i poznałam. To nie miłość, nie smutek, nie ciekawość ani nie żal.
To czysty, nieprzenikniony gniew. Uczucie tak silnie spotęgowane przez zaistniałe okoliczności, że aż nie do okiełznania. Gdy widzę, że kobiety niosą dziecko w stronę tych opętanych mężczyzn i ogniska, cudem utrzymywany i  skumulowany gniew przeradza się w chęć uratowania tej małej, niewinnej istoty. Bez chwili zawahania wybiegam z ukrycia. Co sił w nogach biegnę w stronę przyszłych morderców i daję upust swojej złości i determinacji. Szybko i zręcznie skręciłam karki dwóm kobietom. Zostały trzy. Jedna z nich niosąca niechlujnie zawiniętą istotkę. Widząc wcześniej nadchodzącego gościa, mężczyzna którego wcześniej obserwowałam poinformował swoich kolegów. Wszyscy zdążyli już wstać i przybrać pozycje obronne. Wtedy zza krzaków wyłania się ta druga, niewiadoma mi postać. Nie myślę długo czy będzie walczyć ze mną, gdyż widzę, że zdążyła już zabić najbliższego mężczyznę. Tak się składa, że zabijając kolejne ofiary porusza się przypadkowo tyłem do mnie, przez co nie widzę jej twarzy. To nic, ważne że jes po mojej stronie. Czuję że muszę się pospieszyć, bo w przeciwnym razie skończę w tym ognisku razem z osobą, którą chciałam przecież uratować. Atakuję pierwszego, stojącego po lewej chłopaka. Ostre zęby od razu wbijają się w zakodowane przez mój drapieżny mózg miejsce. Czuję to.
Ten smak.
Ciepły miód w porównaniu do zimnej krwi z woreczka.
Druga, bardziej człowiecza część mnie przypomina mi jednak o dziecku. Zabijam kolejnych czterech mężczyzn. Czy to przez skręcenie karu, czy rozerwanie tętnicy. Kończąc z piątym, odchylam głowę i widzę, że kobiety są już przy ogniu. Niemal w niego wchodzą. Dopiero teraz słyszę, że dziecko łka.
Caroline! Czy ty zawsze nie potrafisz zadziałać w odpowiednim momencie?! Czasu starczyło mi tylko na rozerwanie gardła jednej i odepchnięcie drugiej. Kiedy trzecia miała już wkładać dziecko w ogień, ironicznie się do mnie uśmiechnęła. Wiedziała, że jestem wampirem i była pewna, że nie poświęcę się dla tego dziecka przechodząc przez płomienie. A jednak. Dużo bym dała by zobaczyć jeszcze raz jej zdziwioną i przerażoną minę, kiedy ujrzała jak wchodzę w odwiecznego wroga mojego gatunku. Delikatnie jedną ręką poza płomieniami chwyciłam maleństwo, natomiast drugą, całą mocą odepchnęłam kobietę tak, że przeleciała przez całą polanę i na moje szczęście, wbiła się w wystający z drzewa ostro zakończony konar.
Ostatnią moją myślą przed tym, że umrę było to, że ocaliłam tą istotkę. W momencie kiedy padłam na suchą ziemię, delikatnie odepchnęłam od palącej się mnie dziecko. Wtedy ta druga postać skończyła z resztą tej sekty i w szaleńczym pędzie podbiegła do zawiniątka. Czy na pewno go ocaliłam?! W tym momencie, po raz pierwszy od czasu mojej przemiany w wampira, zaczęłam się modlić. Panie oszczędź to dziecko. Błagam. Boże!  Nie miałam już sił wstać, a co dopiero zabić ją w razie gdyby i ona chciała uśmiercić malucha. Słyszałam jak syczą opuszki moich palców, ramiona, szyja, uszy... To koniec. Moje popękane, zakrwawione i niemogące się już regenerować usta, zdały się na jeszcze jeden ostatni wysiłek.
- Proszę... Nie rób... mu nic złego.
Potem opadła mi głowa, usta się już nie zamknęły a oczy, w ostatnim przebłysku życia wiecznego ujrzały odwracającą się postać, przytulającą mocno widocznie swoje maleństwo. Osobę, której załzawione oczy wyrażały wszystko co do mnie kiedykolwiek czuły.
Szacunek

Tęsknotę

Miłość.


Oczy Niklausa Mikaelsona.

_______________________________________________________________

Hey. Już od dawna miałam taki a nie inny pomysł jak złączyć ponownie Klaroline. :D Piszcie czy ciekawy. Jeśli po przeczytaniu opowiadania doszliście do wniosku, że Klaus za późno wkroczył na pole bitwy, czy że zwlekał z decyzją bo się bał to jesteście w błędzie i źle zrozumieliście przekazywaną przeze mnie treść. Otóż chciałam go przedstawić jako pierwotnego, który pod wpływem stania się ojcem, stał się bardziej rozważny i nie działa pod wpływem impulsu. Jednak mogę zdradzić, że takie zachowanie będzie cechować go tylko przy dziecku. Przy innych dalej będzie nieobliczalny. :)) Myślę, że się podoba. Sorry za błędy, interpunkcje czy powtórzenia. Nie miałam czau już całości sprawdzać. Proszę o komentarze. Pozdrawiam.

kqenn kqenn

22 komentarze:

  1. Wszystko super , tylko takie krótkie :(. Kiedy można liczyc na nst czesc ? :>

    OdpowiedzUsuń
  2. W następnym tygodniu. Miej na uwadze to, że nie ma tu dialogów. Sama opisówka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. super! bardzo mi się podobał ten rozdział, czekam na następny! <3
    zapraszam do mnie:) - http://itsnoteasydear.blogspot.com/#_=_ /@PamietnikiWampirowAktorzy

    OdpowiedzUsuń
  4. omg cudowne <3 "oczy Niklausa Mikaelsona" *-* świetnie piszesz, nie mogę się doczekać ciągu dalszego:))

    http://lovestory-katherine.blogspot.com/ zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ranyyyy jestem wielką fanką twoich opowiadan, shippuje je od początku... O masakra jak ty pięknie zlaczylas postac Klaroline to jest takie swietne, nie mogę się doczekać następnego rozdzialu, to jest poprostu cudowne, wspaniale.. Piszesz tak lekko tak zlozonie, utozsamiasz się z postacią Caroline, piszesz dokladnie to co Caro by pomyslala i powiedziala <333
    TVD-holiczka

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne, mam tylko nadzieje ze przez dziecko nie zmieni sie relacja Caro-Klaus. Na blogu jestem codziennie bo zawsze mam nadzieje na cos nowego i postanowilam komentowac bo przeciez komentarze motywuja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bosh... Twoja historia Klaroline jest genialna! Dziś trafiłam na twojego bloga i muszę się przyznać, że przeczytałam wszystkie "rozdziały" jednym tchem. Przedwczoraj założyłam bloga żeby móc dzielić się swoimi opowiadaniami, które może i nie mają nic wspólnego z TVD, ale myślę, że nie są złe. Więc twój blog trafia do mojej listy i wiec, że będę stałą czytelniczką. Proszę też żebyś wpadła może do mnie i zostawiła komentarz... --> http://pisanie-zyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega <3 Czekam na wiecej

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam wszystko dzisiaj i widzę, jak zmienił Ci się styl i - WOW - gratuluję. Jedyne co bym zmieniła... Zamiast "opowiadania" to "rozdział".
    Co do odmian imion: Matta, Damona, Stefana, Eleny, Klausa. Jeremy'ego. Ale to widzę, że już Ci się to poprawiło ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. Chodzi ci o następną część? Dziś raczej nie dam rady. :/

      Usuń
    2. No oczywiscie że o następną czesc. Mam nadzieje że jutro bd ;d

      Usuń
  11. To co dzisiaj bedzie nowa notka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miała być. :/ Niestety coś mi wypadło i nici z niej. Nie obięcuję, ale może jutro rano.

      Usuń
    2. Oby , wierze w ciebie <3

      Usuń
  12. o jejku :* cudooo <3 czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam niecierpliwe na next :D

    OdpowiedzUsuń
  14. :( Nie ma nowego :( Proszę wstaw dzisiaj :>

    OdpowiedzUsuń
  15. Może dzisiaj? :>

    OdpowiedzUsuń
  16. Odpowiedzi
    1. Matko... Strasznie mi głupio. Widzę, że codziennie zaglądasz a tu nic nowego. :/ Mam jednak dobre usprawiedliwienie. Piszę próbne sprawdziany i chcę je jako tako napisać. Dlatego też spóźniam się z 9 częścią. :/

      Usuń
  17. Jest weekend - to znowu Ja :) tak wiec moze coś dzisiaj wstawisz? Przecież jutro sobota- wolne . Proszę <3

    OdpowiedzUsuń