niedziela, 9 listopada 2014

Op. 7 - Caroline

Nie pokonałyśmy nawet 200 m drogi, a zdziwione ujrzałyśmy Stefana. Nie jest sam. Towarzyszy mu człowiek. Dokładnie kobieta. Aha? Może jednak był w jakimś klubie. - silę się na kiepski żart.
- Gdzieś ty się podziewał? - zagajam od razu.
Nie odpowiada na moje pytanie i podchodząc natychmiastowo podaje mi rękę nieznajomej. Kiedy widzę, że zaczyna cofać się w stronę skąd 5 sekund wcześniej przyszedł, pytam ostro. - Gdzie ty znowu idziesz?
Wtedy staje i zaczyna energicznie gestykulować. - No wróciłem z tego lasu i tam ją znalazłem. - wskazuje dłonią obejmującą mnie teraz w pasie nieznajomą. - Mało brakowało i zostałaby drugą ofiarą tego zboczeńca z wiadomości.
Nie mamy z Eleną szans by dowiedzieć się od niego czegoś więcej.  Już straciłyśmy go z oczu.
No i co teraz?
- Nic ci nie jest? Co tam się działo? Jak masz na imię? - zasypuję nowo przybyłą masą pytań.
- Na szczęście nic. Dzięki waszemu znajomemu żyję! - zaczyna się trząść, a drgawki stopniowo przejmują kontrolę nad jej ciałem.
- Chodź, usiądziemy. - Elena pokazuje nam pierwszą z brzegu ławkę przy drodze.
Idzie pierwsza. Widać nie interesuje ją to, że muszę podtrzymywać drugą osobę. Sądzę, że gdyby nie to, kobieta dawno by zemdlała.
- Zendaya. - siada na skraju ławki dalej się mnie trzymając. - Nie wiem jak ja się wam odwdzięczę. - mówi z trudem.
- Spokojnie. Opowiedz mi i Elenie - tu pokazuję na przyjaciółkę - co się tam takiego wydarzyło?
- Też słyszałam o tym wszystkim co się tam stało. Postanowiłam, że się tam wybiorę. Kiedy weszłam i po jakimś czasie usłyszałam, że ktoś nadchodzi ukryłam się w schowku pod podłogą. - zaczęła dosyć składnie, po czym przywołując gorsze wydarzenia mówiła co raz bardziej chaotycznie. Nie kończąc zdań. - Wszystko widziałam. Robił jej ... na podłodze ... nie mogła się ruszać ... przykleił jej ręce ...  zabił ... Myślałam, że mnie tak samo ...
To nic nam nie da. -myślę i ściskam mocniej jej kończynę. Patrzę prosto w jej oczy i chcę, każę jej mówić prosto i z sensem. Bez stresu.
- Strasznie się bałam. Później morderca gdzieś wyszedł i potem natknęłam się na Stefana.
- Jak on wyglądał?! Ten morderca. - pogania ją wzrokiem Elena.
- Zwyczajnie. Nie miał na sobie nic charakterystycznego. Żadnych znaków szczególnych. Nic takiego. Pamiętam, że kiedy wykorzystywał tą dziewczynę strasznie kopała i odciął jej wtedy wszystkie palce.  Później z bólu zupełnie mu się poddała.  To było straszne. Pociął jej ręce a później zlizał wypływającą z ran krew.
Wampir sadysta? Dosyć nie chcę już tego słuchać!
- Przypominał ci kogoś? Może go znasz? - Elena nie daje za wygraną.
- Wydaje mi się, że gdzieś już go widziałam. - wzrusza ramionami zahipnotyzowana kobieta.
- Więc rusz te szare komórki!
- Elena bądź wyrozumiała okey? Postaw się na jej miejscu. Jest człowiekiem. W dodatku o mały włos nie straciła życia! Mogłabyś się trochę ogarnąć i nie naciskać? Rozumiem, że jesteś zdeterminowana i nie chcesz tracić czasu na głupoty. Jednak to - zamaszystym ruchem ręki wskazuję na zaistniałą sytuację. - są poważne sprawy. Może akurat coś się o czymś dowiemy. Wiem, że jesteś zła, że ten cwaniaczek z baru, Trevor uciekł, ale to nie jej wina.
- Daj już spokój dobrze? - mówi z irytacją, a ja czuję jak uścisk Zendayi rozluźnia się.
- Co się dzieje? - patrzę na nią przestraszona.
- Mówiłaś ... coś o barmanie.
- Tak. O Trevorze. Poznałyśmy go dzisiaj z Eleną. - zerkam na towarzyszkę, ale widząc że kiwa ze zdenerwowaniem głową, odwracam się ponownie do mojego rozmówcy.
- To był on.
Przez chwilę wydaje mi się, że nie dam rady wziąć kolejnego oddechu. W sumie jest mi on nie potrzebny, ale to taki nawyk pozostawiony mi w spadku przez moje utracone niegdyś człowieczeństwo.
Elena szybko opuszcza swoje dotychczasowe miejsce na ławce i kuca przy Zendayi.
Spogląda to na nią, to na mnie. Kiedy jej oczy skupiają się na mojej postaci wiem już, że jest na mnie zła za to co powiedziałam. Ja jednak nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Powiedziałam to co leżało mi na sercu. Taka jest prawda. Na człowieka patrzy natomiast inaczej. Jak nie ona. Widzę w tym spojrzeniu coś dotąd u Eleny niespotykanego. Wyższość? Tak. To jest to. Muszę sobie z nią później poważnie porozmawiać.
- Mów prawdę. - nagle podnosi głos i wbija chude palce w kolana kobiety.
- Wyluzuj. - strzepuję siłą jej ręce z nóg nieznajomej. Jestem zszokowana. 
- Caroline. Mówię poważnie. Daj mi święty spokój. - kontynuuje ostrą wymianę zdań już w pozycji stojącej. Zapomina momentalnie o kobiecie. - Wyciągnęliście mnie ze Stefanem z domu w poszukiwaniu umarłych mi bliskich. To chore. Myślicie, że uwierzę wam w tę bajkę o czarownicy z drewnianą, pogiętą, wierzbową różdżką stylizowaną na potterowską modłę? Przecież wiem, że to tylko odwrócenie mojej uwagi od faktu, że oni już nie powrócą.
Oho, zaczyna się.
- Jeszcze nic nie wiadomo. Nic nie jest stracone. - tłumaczę i jednocześnie zaglądam siedzącemu obok człowiekowi głęboko w oczy. - Zendaya, nic nie będziesz pamiętać o tej rozmowie.
- Jesteś śmieszna. - kręci głową Elena. - Stefan podesłał ci tą oto osóbkę, a ty zajmujesz się nią jakby była dla ciebie kimś ważnym. Przecież jej życie nic cię nie obchodzi.
Chcę zaprzeczyć, ale Elena ma rację. Po wszystkim zahipnotyzowałabym ją po raz ostatni i kazałabym jak gdyby nigdy nic iść jej do domu i o wszystkim zapomnieć. Postanawiam to przemilczeć.
- Aha? Strzał w dziesiątkę. Co przyjaciółko?
Milczę dalej. Uważam, że jak nie będę się odzywać przestanie. Przeliczyłam się.
- A jak ten pierwotny ... Poczekaj. - widzę, że nagle zmieniła zamysł swojej wypowiedzi. - On od ciebie odszedł, prawda?
Ooo, co to to nie Elena. Nie pozwalaj sobie za dużo. - myślę.
- Był tobą znudzony czy ty nim? - podnosi jedną brew. - Ty! A może nie spodobał mu się seks z tobą, co?
Koniec tego dobrego. Ekspresowo wstaję z ławki i łapię Elenę za ramie.
- Co cię to interesuje?! Popatrz na siebie. - mówię jej. - Zaczynasz się dziwnie zachowywać. Nie panujesz już z lekka nad sobą. Mnie, atakujesz z zupełnie niewiadomej przyczyny. Dziewczyno! Sama wspomniałaś o Damonie... - wypowiadając to słowo od razu tego żałuję.
- Zamknij się. - zaciska zęby.
Widzę jak wzbiera w niej gniew. Na jej czole pojawia się lekko wypukła linia biegnąca gdzieś od brwi wyżej w miejsce gdzie zaczynają się włosy. Żeby cię tylko krew nie zalała. - myślę.
- Mam cię już kompletnie dość. Twojego świetnego, niezłomnego i wszech będącego optymizmu. Rzygam tym. Rozumiesz? Ja tak nie potrafię. Ty masz Stefana, Tylera, nawet gdzieś tam - tego pieprzonego Klausa. A ja? - pyta mnie i nieco łagodnieje.
- Ty także masz Stefana. Mnie, Jeremiego. I pamięć, tak na razie pamięć. Póki ich nie odzyskamy, tylko to nam zostaje.
- Caroline? To koniec. Mówiłam ci, żebyś tego nie robiła. Nigdy więcej ich nie wspominaj i mi o nich nie mów. - krzyczy i w jednym momencie dopada do tej pory cicho siedzącą Zendayę.
Nie mam jak zareagować. Zaskoczyła mnie. Jest już za późno. - myślę i obracam się na dźwięk łamanego karku.
- My tu gadu gadu, a koleżanka co? Zeszło się jej. Przykro. - Elena ma czelność jeszcze się uśmiechnąć.
Podbiegam do niej i łapię ją za gardło. Miło mi jest patrzeć jak dynda sobie w górze. Ściskam, ale nie mocno. Opanowuję się, a ta wyślizguje się i opada na ziemię. Wiem, że nic jej nie zrobiłam. Chciałam tylko dać jej do zrozumienia, że tak jak ona tej kobiecie, tak i ja mogę wyrządzić jej krzywdę.
Kaszle i masuje sobie obolałe miejsce. Stoję nad nią i teraz ja patrzę z wyższością. Jednak nie taką jak ona nad Zendayą. Nie taką jak istota potężna w porównaniu do zwykłego, słabego człowieka. Patrzę na nią ze wzgardą i z wyższością, jak wampir na wampira. Jak na istotę równą sobie acz słabszą z powodu tego jak przed chwilą postąpiła wobec tej Bogu ducha winnej kobiety.
- Nigdy już tak nie rób. Przypominasz mi dawnego Damona, który zabijał dla zabawy i który dostawał świra kiedy nie było cię przy nim. Ostatni Damon nigdy by tak nie postąpił. Ten Damon, który umarł był już dobrym Damonem. - mówię to z największym przekonaniem i widząc jej reakcję dodaję. - Nie będzie mu smutno, kiedy powróci do żywych, do swojej dobrej Eleny, a ta Elena okaże się złą? Chyba nie taką dziewczynę pokochał.
Kiedy odchodzę i kieruję się do naszego pokoju, by zabrać z niego moje rzeczy, obracam się i patrzę ostatni raz na Elenę. Trafiło do niej to co powiedziałam. Siedzi tak jak siedziała z tą różnicą, że teraz spogląda z przerażeniem na swoje ostatnie, wykonane w amoku dzieło.
Dobrze jej tak. Niech przemyśli to co robi i przestanie być taka samolubna. Idąc do pokoju żal mi tylko Zendayi.

                                                              ***

Roztrzęsiona spakowałam swoje rzeczy, a walizkę położyłam w rogu pokoju. Jeszcze po nią wrócę. Wpadłam też do łazienki i przejrzałam się w lustrze. Nie po to by poprawić make-up czy poczesać włosy. Po to by sprawdzić jak na mojej twarzy rysują się wszystkie emocje, które odczuwałam po tym co zrobiła Elena. To prawda byłam i wyglądałam na roztrzęsioną, ale nie uroniłam ani jednej łzy. Coś było ze mną nie tak? To już takie przyzwyczajenie? Już tak będę miała? Czym więcej widzi się śmierci, tym więcej się z nią oswaja?
Odkręciłam przy umywalce kurek z zimną wodą i nabrałam jej do dłoni. Umyłam twarz. Potem wytarłam ją ręcznikiem. Postanowiłam, że nie będę siedzieć już w tej zatęchłej dziurze i czekać na powrót mojej niezwykle opanowanej i serdecznej przyjaciółki, która wszystko mi wypomina, a sama nie widzi swojego postępowania. Chciałam wszystko sobie przemyśleć. To co zrobił i czym był Trevor oraz występek jaki popełniła Elena. Nie wróciłam się do tej przeklętej ławki, na której siedziały pewnie do teraz zwłoki kobiety. Wiedziałam, że nic już na to nie poradzę i było mi z tego powodu cholernie źle.
Dlatego też wyszłam. Pobiegłam niedaleko za miasto. Jakieś 4 km od tamtego miejsca i przysiadłam sobie w lesie na wilgotniej ściółce. Miałam stamtąd widok na całe, opuszczone przed chwilą miasto. Po swojej lewej stronie groźnie patrzyła na mnie gęstwina i czerń lasu. Po prawej, od całkiem dużej, spowitej ciemnością polany, oddzielał mnie gruby mur roślinek i krzaków wysokości niskiego człowieka. Siedziałam tam dobre 3 godziny.
Myślałam o Trevorze. Nigdy w życiu nie wpadłabym na pomysł, że to on może stać za tym morderstwem.Spokojny, nawet miły barman - psychopatycznym zabójcą? Odnośnie tej krwi: gdyby był wampirem nie nosiłby bransoletki z werbeną. Jednak gdyby był normalnym chłopakiem nie skosztowałby czyjejś krwi! Powiedział nam w pracy, że nie może nigdzie z nami pójść. Pewnie śpieszył się do tamtego miejsca, gdzie zabił tą dziewczynę. Może wiedział, że ktoś go podgląda z klapy w podłodze. Pewnie wracał tak szybko by zabawić się podobnie z inną.
A czy Trevor wyczuł, że jesteśmy wampirami? Kompletnie nie wiem. Co zrobił z zabójcą Stefan? Musiał go albo zabić albo jakoś unieruchomić, by móc uciec do miasta z tamtą kobietą w normalnym, ludzkim tempie... To dlatego Stefan się wrócił! By sprzątnąć jego ciało lub jeszcze się czegoś od niego dowiedzieć. Minęło sporo czasu zanim przemogłam się i postanowiłam przypomnieć sobie co też takiego zrobiła moja niedawna przyjaciółka. No właśnie. Dalej nią będzie? Po tym jak widziałam jak ot tak zabija niewinną kobietę? Miałam wrażenie, że kiedy to zrobiła, ulżyło jej. To straszne! Jak mogła! Nigdy nie znałam tak bardzo współczującej osoby. A tu co się okazuje? Że potrafi być i bezduszna i nieobliczalna. Do tego potrafi wytykać mi moje błędy i złe czyny. Szkoda gadać. Przestałam jej ufać.
Znalazłam sobie jakiś krótki, tępo zakończony patyk i długo ryłam nim ziemię.
Noc była tak samo ciemna jak wcześniej choć było już blisko do rana. Wtedy usłyszałam dziwną piosenkę dochodzącą z bliskiej polany.
Wychyliłam się szybko by widzieć co się tam dzieje i wtedy zauważyłam gromadkę ludzi rozpalającą dziwne ognisko.

__________________________________________________________________
Opowiadanie miało być po 19, tymczasem jest po 22:00 xD Sorry. Sprawdziłam je dopiero dzisiaj (pon.). Mam superrr pomysł na akcję z Caroline i .... (hahaha nie powiem) . Może jutro pojawi się następne opowiadanie.
Pozdrawiam. kqennkqenn  :)


12 komentarzy:

  1. Ahhhhhh kocham twoje opowiadanie, czekam na następną część i oczywiście na Klaroline <3333

    Tvd-holiczka

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby jutro . Czekam na Klausa <3 :) Klaroline :D Mam nadzieję że Damon wróci i Elena się popamięta :) I fajnie by było jakby Klaus był zazdrosny albo o Enzo albo o Stefana . :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny genialny rozdzial *.* Nie moge sie doczekac nastepnego ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba, kurde dziewczyno masz do tego talent! :)
    Także ja też zapraszam do siebie :) http://beremyinnahistoria.blogspot.com/#_=_
    //@PamietnikiWampirowAktorzy

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak pisałam u Cb na ask'u rozdział jest naprawdę niesamowity <3 Uwielbiam czytać twojego ponieważ tutaj zawsze jest ciekawie i jest dużo akcji, czyli to co najbardziej lubię :D Teraz czekam cierpliwie na Klaroline i mam nadzieję że w następnym rozdziale znów nas czymś zaskoczysz :) Bosh...swoją drogą Elena strasznie mnie irytuję w serialu jak i tu ;> / @kreatywnatakbardzo

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nowa część?

    OdpowiedzUsuń
  7. Mialo być 10 a dzisiaj 19. My tu czekamy bo twoje rozdziały są boskie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe XD moje ,,rozdziały są boskie'' a ja nie mam czasu ;___; DZIŚ ROZDZIAŁ NA 10000 % xd po 21. Bo od 15 do 16:30 mam korki z niemca, a potem o 18:00 do 19:00 z matmy xD

      Usuń
    2. :D Się cieszę. Powodzenia na korkach ( jak to pisze masz matme chyba) :). Prowadzisz najlepszego aktualnego bloga o Klaroline a tak ogólnie ze wszystkich blogów ( nawet tych zakończonych) jesteś w pierwszej trojce moim zdaniem . Naprawde masz talent :D.

      Usuń