piątek, 23 stycznia 2015

Op. 12 - Damon

Tego to bym się nigdy nie spodziewał. Bonnie jest we mnie zakochana? Co? Przecież...
- Udam, że tego nie słyszałem. - mówię i zamykam drzwi do pokoju, w którym siedzą dziewczyny. Muszę się czymś zająć. Może coś mi się przesłyszało?
Schodzę znów na dół. Może zapłakana twarz Bonnie mi się przewidziała? Ogarnij się człowieku! Zrób coś z sobą i przestań wymyślać jakieś bzdury! Mijam salon, potem sprawdzam czy w kuchni nic nie jest włączone. Gaz, światło - okey. Patrzę niechętnie na stertę naczyń w umywalce. Przecież jej tego nie zostawię. Zanim wyjdę zrobię z tym porządek. Odkręcam kurek z ciepłą wodą. W między czasie łapię za gazetę przywiezioną ostatnio ze sklepu. (Nie wiemy dlaczego tak się dzieje, ale czas tutaj wcale nie stoi w miejscu). Jest 20 maja. Caroline mówi, że kiedy umarła było 19. To znaczy, że czas tam płynie tak jak tutaj. Dokładnie nie ma nas już (myślę o mnie i o Bonnie) jakieś 3 czy 4 miesiące. Dość spory odcinek czasu, w którym można już o kimś zacząć zapominać i znaleźć sobie kogoś nowego.
Zapala się czerwona lampka.
A jak Elena znalazła sobie kogoś innego? Przecież jest na studiach. - Biorę w dłoń gąbkę i zaczynam od pierwszego z góry naczynia. - Studia to zajęcia. Zajęcia to nowe znajomości. Nowe znajomości równają się nowym zauroczeniom. Zauroczenia prowadzą do miłości i zapomnienia o tym co złe i smutne - czyli o mnie.
Brr! - Odganiam od siebie tą okropną myśl. Próbuję przywołać te dobre, piękne momenty. Pamiętam jakby to było wczoraj: pierwsze spotkanie. Kazałem jej zapomnieć. - uśmiecham się. Potem pierwszy buziak. Trochę ją wtedy zatkało. Myślę, że nie przeżyłbym tego gdyby wróciła ponownie do Stefana. Wiem, ja postąpiłem podobnie. Teraz wiem, że to nie było z mojej strony fair. Zabiłbym go na miejscu gdyby okazało się, że Elena coś do niego czuje, pomimo że jest ze mną.
Przecieram ręką jeszcze 2 pozostałe kubki i pociągam za gumowy krążek by wypuścić brudną wodę. Wycieram dłonie w ręcznik kuchenny i odkładam go z powrotem na parapet przy oknie. Na zewnątrz robi się już ciemno. Ciemne rysy lasu ostro wcinają się w poszarzałe niebo.
- Tęsknię. - szepczę i dotykam ręką szyby. Chciałbym ją teraz przytulić, pocałować, powiedzieć, że ją kocham.
- Ja też. - słyszę za mną głos intruza.
- Caroline! - mówię głośniej, ale tak by nie usłyszała mnie Bonnie. - Długo mnie tak obserwujesz? Poza tym jesteś tu niecałe 12 godzin. To nic w porównaniu do tego ile my tutaj jesteśmy. - Porzucam myśl o wyjściu i kieruję się w stronę naszego okazałego barku. Wyjmuję z niego butelkę burbona i idę na kanapę. Moja stara kochanka idzie za mną.
- Mogę wiedzieć czego chcesz? - męczy mnie już jej obecność. - Jeśli przyszłaś spytać czy słyszałem to co mówi o mnie Bon-Bon, to oznajmiam ci, że tak. Dowiedziałem się, że przyjaciółka mojej dziewczyny, z którą się niewątpliwie przez okres tych 3 miesięcy zżyłem, ukrycie się we mnie kocha.
Caroline siada niedbale w fotelu na przeciwko mnie. Nie mogę rozgryźć jej miny. Na twarzy maluje się jej coś pomiędzy ciekawością, a takim jakimś dystansem. W końcu pęka i wylewa z siebie (jak to ona) potok słów.
- Byłbyś w stanie poświęcić życie dla Eleny prawda? Jeśli ktoś kogoś kocha to jest to wstanie zrobić co nie? Uratować go albo kogoś bez kogo ta kochana przez ciebie osoba nie mogłaby żyć... Właśnie dlatego umarłam. Spaliłam się. To straszne czuć swąd swojego spalonego, czarnego ciała.
Odchylam butlę alkoholu od twarzy i otwieram trochę szerzej oczy.
- Czy ty ... czy ty ratowałaś Elenę? Co się stało?! - pytam zniecierpliwiony. Serce przestaje pędzić dopiero kiedy słyszę, że nie chodzi o nią.
- Była wtedy bezpieczna. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zginęłam trochę z jej winy. Nie że żałuję tego co zrobiłam, ale gdyby nie ona to w ogóle bym się tam, na tej łące nie znalazła. Zabiłam z 10 chłopa. Później sama dobrowolnie weszłam w ogień.
- Ja wiedziałem, że jesteś inna. - obracam wszystko w żart. - Ale, że psychiczna? Jak wrócimy do naszych, pierwszym moim zdaniem wypowiedzianym do Stefana i Enzo będzie ostrzeżenie, żeby już nie zawieszali na tobie oka. Wytłumaczę im ostrożnie, że jesteś kapkę niepoczytalna i stanowisz dla nich zagrożenie.
- No po twoim przyjacielu widziałam coś, ale że Stefan? Że ja pociągam Stefana? Przecież my traktujemy się jak rodzeństwo. - gwałtownie się na mnie popatrzyła.
- Tak... Enzo lubi te niegrzeczne. Ja z resztą też. - uśmiecham się. - Jestem bratem Stefana i wiem kiedy jest coś na rzeczy.
- Ale ja mu kiedyś powiedziałam bracie! On to zaakceptował i nawet siostrą nazwał! - zaczyna się rumienić i odwraca wzrok.
- To jeśli coś z tego wyjdzie to ten związek można spokojnie podciągnąć pod kazirodztwo! - śmieję się głośno. - A fe! Dalibyście już z takim czymś spokój. Żeby brat z siostrą ten tego. - kręcę głową i załamuję ręce.
- Po pierwsze bądź cicho bo Bonnie się położyła. Po drugie się odwal. - natychmiastowo wstała i znalazła się przy szafce z mocnymi napojami. Chwyciła szkocką i powróciła na miejsce.
- Wracając do tamtego. Uratowałam kogoś bliskiego Klausowi.
- Ooo! - udaję przejęcie. - On ma w ogóle kogoś bliskiego? Poczekaj. Ale to się nie klei! Gdybyś to zrobiła dalej byś żyła. Przecież tylko ty jesteś dla niego ważna. Wiesz... swój do swego ciągnie. Oboje znajdujący się nie w pełni władz umysłowych.
- Przestań. Uratowałam jego dziecko.
Teraz już jestem zaskoczony.
- Przecież on jest hybrydą. Nie może.
- Właśnie. I tu rodzi się masa pytań. Jak? Dlaczego? I... z kim?!


 _______________________________________________________

Witam! Jestem świetna po prostu! Następny rozdział na blogu tylko 23 dni po opublikowaniu poprzedniego. Takie rzeczy tylko u kqenn. -,-''
Może jednak mi wybaczycie. Wiem, że powyższe opowiadanie może się wam wydawać nudne czy jakieś takie smętne, ale musiałam coś komuś wyjaśnić, żeby później w dalszych opowiadaniach nie wyrosły mi góry nie wyjaśnionych rzeczy i zdarzeń. Następne opowiadanie oczami _ _ _ _ _ _ :D
Myślę, że będzie fajne. W końcu myślałam nad nim ponad 20 dni.
Nie wiem czy jeszcze mnie czytacie :/ Liczba komentarzy drastycznie spada. Z 22 -> 12 -> 10 -> 4 ... ;o ;c Smutno. No zobaczymy co będzie dalej.
W powyższym tekście jest kilka błędów, których nie mam już siły szukać i poprawiać więc wybaczcie.
Pozdrawiam kqenn kqenn.

4 komentarze:

  1. Nareszcie dodałaś :) Tęskniłam już. Sposób pisania masz cudowny, chcę więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział <3 Uwielbiam Klaroline <3 Twoja historia jest interesująca i nie mogę się doczekać next. Pisz szybciutko i zapraszm do mnie: http://oczamicaroline.blogspot.com/ Życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. No no ciekawie się porobiło ;3 Tylko szkoda, że tak krótko. Uwielbiam sposób w jaki wcielasz się w Damona i Caroline, te ich rozmowy <3 Czekam na następny xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietne, czekam na Klaroline i powiadomienia, dla tvdholiczki na asku, bo super piszesz i nie chce zadnego opowiadania przegapic ;)

    OdpowiedzUsuń